czwartek, 18 kwietnia 2013

Miłość jest gadżetem


Tu wróćmy na moment do tego, czemu miłość jest irytująca. Na przykład gadżety! Wszystkie te misie, serduszka, lizaki, pierścionki, amulety, liściki, pachnące ołówki, wycieczki do Wenecji,
kartki z muzyczką z "Love story" i samo "Love story", jak i 100 000 innych filmów o
miłości, których producenci dokładnie wiedzą, w którym momencie ma nastąpić moment, w którym
zacznę płakać. I, kurde, płaczę! Płaczę! Nie jestem z kamienia. Płaczę, jak bóbr, i czekam do końca
napisów, żeby wyschło. Ale nie chcę! Nie chcę, żeby jakiś producent, czy inny nie wiadomo kto,
wyposażał mnie w modny, gadżeciarski produkt - miłość. Nie, nie, nie i nie. Nie! No ale jaka
jest ta miłość nie zrobiona w fabryce made in China, nie sfabrykowana, nie wyprodukowana, nie
sprzedana mi zestawie z promocji. Gdzie jest sama, goła miłość? No może nie ma w ogóle. No
może jej nie ma? No bo gdzie jest? W czym?

1 komentarz:

  1. taka zwykla szara milosc to ciezka praca, to kalectwo dnia codziennego, to ciagle odchodzenie od siebie i powracanie, to akceptacja i ... no nie cokolwek napisze bedzie patetycznym sraniem. Ale takie super mega love story z ekranu jest - z ekranu. Nie ze mnie nie z ciebie. Z dupy scenazysty. Wiec co, kochac i tyle. Na dobre i na zle. - "Wista wio latwo powiedziec".

    strato

    OdpowiedzUsuń